Komentarze (1)
uczucie.milosc...tak bardzo tego pragne...a czy robie cos w tym kierunku??...buahah...marny czlek ze mnie...pragne czegos po co nie chce mi sie dupy ruszyc...buahah...fakt faktem ile razy tez sie zastanawiam. czy bede potrafil naprawde pokochac?..nie krzywdzac drugiej osoby?>nie oklamujac nie wykorzystujac?...a czyz rodziny nie kocham a jednak......wiem wiem jak to skomentujesz...z jednej strony pragne tego calym swym sercem albo resztka jaka zostala..ale boje sie...czego?odrzucenia?prawdy?tego jaki jestem jaki bylem jaki bede....kim jestem?...soba?gdzie?kiedy?..same pytania a zadnych odpowiedzi....odpowiedzi leza troche dalej ale nic nie robie zeby je zdobyc?czemu?....czemu zawsze tak musi byc....czemu .....czy czlowiek moze az tak bardzo sam siebie nienawidzic....lzy mi ciekna po policzkach.....wszystkie mysli burza sie.....chaos sie poglebia....kiedy zrozumie samego siebie?....jaki jest tego sekret?>zrozumiec siebie?czy tego nie potrafie czy tylko nie chce....dlaczego taki musze byc.....kocham i nienawidze...sprawiam bol mimo swojego wlasne zaprzeczenia...jestem jaki jestem?....czy jezeli przeszlosc by byla inna czy ja tez byl bym inny?..czy to jednak siedzi we mnie od poczatku....ten swiat....ja....serce przeklute sztyletem bolu...sztyletem ktory zawiera prawde...rana ktora nigdy sie nie zagoi...rana ktora nazawsze zostanie otwarta.... chce mi sie krzyczec....dlaczego..czemu....po co....dlaczego nie moge zrobic tego jednego kroku?czy znowu boje sie porazki?...czy jestem wogole mezczyzna jezeli boje sie podjac ryzyko...ryzyko zycia..takim jakie jest...proby jego zmiany...czuej sie tak jak by serce mialo by mi wybuchnac....boli...dlaczego tego bolu nie moge zamienic w sile..?...ktora by mi pomogla prztrwac..do konca..kiedy bedzie koniec..po co ?....jutro zaczyna sie znowu rzeczywistosc ktorej tak nienawidze ktorej tak sie obawiam...ktore nie potrafie zrozumiec.....baka