...przestaje wierzyc jako by cos sie mialo dobrze ulozyc...obawiam sie samego siebie,bo sam siebie oszukuje...gdy by to moglo byc inaczej..jestem kowalem wlasnego losu...ktory nie potrafi sobie z tym poradzic...tak wiele mam przed soba a poddaje sie na pierwszej prostej..wiec kim jestem...gdzie to prowadzi...czyz sensem zycia nie jest samo przezycie??zapoznanie sie z cierpieniem,strachem,milosci,dobrocia...dopiero w ostatniej drodze poznaje prawdziwa odpowiedz...bol,cierpienie,strach to nieodlaczne uczucia ktore zawsze nam towarzysza w parze ze szczesciem,miloscia,sila.....koncze.....